Archiwum
Zak³adki:
Fotograficznie...
Razem ze mn± piecze:
![]() ![]() |
poniedzia³ek, 28 wrze¶nia 2009
Nadesz³a jesieñ. Cicho i niespodziewanie, chowaj±c siê pod czerwieniej±cym li¶ciem i w parku pe³nym kasztanów. I tak na pozór, to wcale nie by³o jej widaæ. Bo jesieñ dzia³a na dwa fronty. Niby dni s± s³oneczne i ciep³e, wcale nie potrzeba ubieraæ swetra ani rozgrzewaæ siê gor±c± czekolad±, niby wci±¿ mam w ogrodzie truskawki - ca³kiem du¿e i soczyste, zupe³nie jak te czerwcowe. Niby... Ale codziennie, powoli, bez po¶piechu, ka¿dy li¶æ na drzewie stawa³ siê bardziej czerwony. Po¿ó³k³y dêby, zbr±zowia³y buki, a kasztany cicho wyskoczy³y ze swoich k³uj±cych skorupek. A ja zobaczy³am niedawno chyba ju¿ ostatni± spadaj±c± gwiazdê w tym roku. Dzisiejszy dzieñ by³ za to prawdziwie jesienny. Szary od rana a¿ do wieczora, wietrzny i dymny. Za ka¿dym wdechem szorstkiego powietrza czu³o siê mro¼ny, orze¼wiaj±cy zapach. Zapach jesieni. Ale w³a¶ciwa czê¶æ tego dnia rozegra³a siê dopiero po zmroku, kiedy nagle rozleg³ siê lekki stukot kropel uderzaj±cych o chodnik. Bêbnienie z ka¿d± chwil± przybiera³o na wadze i kilkadziesi±t minut pó¼niej, ¶wiat ton±³ w deszczu. Oblepia³ on poz³acane li¶cie, wysmuk³e latarnie roz¶wietlaj±ce czerñ nocy tak, jak ¶mietana rozja¶nia czarn± kawê, i dr¿±ce na wietrze pierwsze papierówki tej jesieni. Apple pie (bo tak brzmi ³adnie, bajkowo i swojsko) *Taka szarlotka musi byæ koniecznie robiona z papierówek. Kwa¶nych, najlepiej zrywanych w³asnorêcznie. Tak smakuje najlepiej. Sk³adniki na kruche ciasto:
Sk³adniki na nadzienie:
Wszystkie sk³adniki szybko ze sob± zagnie¶æ, uformowaæ kulê i w³o¿yæ na pó³ godziny do lodówki. W tym czasie jab³ka umyæ i obraæ, pokroiæ na cienkie plasterki. Prze³o¿yæ je do miski i zasypaæ cukrem oraz cynamonem. Kruche ciasto wyj±æ z lodówki i podzieliæ na dwie czê¶ci - jedn± trochê wiêksz± od drugiej. Wylepiæ ciastem spód i boki tortownicy (u mnie o ¶rednicy 27 cm) wy³o¿onej foli± aluminiow±. Podpiec przez parê (5-10) minut w temperaturze 170°C. Ciasto wyj±æ z pieca i roz³o¿yæ na nim jab³ka. Przykryæ drug± rozwa³kowan± porcj± kruchego ciasta i piec w tej samej temperaturze jeszcze 25 - 35 minut. Smacznego ;)! Spó¼ni³am siê. Ale nie - nie z upieczeniem, na szczê¶cie tylko z wstawieniem wpisu na bloga. Bo szarlotkê piek³am punktualnie, w sobotê, z okazji Tatterowego Dnia Jab³ka i mam nadziejê, ¿e Tatter wybaczy mi po¶lizg, hmm ;)))?
pi±tek, 25 wrze¶nia 2009
Nigdy nie podziela³am tych zachwytów nad muffinkami. Je¶æ lubi³am, nie przeczê, ale je¶li mia³abym wybieraæ, pad³o by na wilgotne brownies z czekoladow± polew± albo chrupk± szarlotkê z cynamonem i cukrem pudrem.
Wiêc jak to jest, ¿e zawsze - kiedy nie wiem co upiec, a poz³acane wskazówki skacz± po srebrnej tarczy zegara coraz szybciej i szybciej - wybieram muffiny?
I po raz kolejny oczarowujê siê nimi. Ciep³a czekolada tworzy mi³e urozmaicenie, kolejne s³odkie plamki rozp³ywaj± siê w ustach. Tu szczypta kawy uszczypnie w jêzyk, tu kakao u³agodzi.
A zapachu, który roznosi siê podczas pieczenia, mog³abym zamkn±æ we flaszki i u¿ywaæ jako perfum. Codziennie. ¯ebym parê dni po ich znikniêciu, gdy wreszcie muffinkowy czar pry¶nie, nadal uwa¿a³a je za najsmaczniejsze ciastka ¶wiata.
Muffiny - dalmatyñczyki
*Do po³owy ciasta doda³am kawê, do po³owy nie. Jak kto¶ jednak jest kawoszem, ¶mia³o mo¿e zrobiæ wszystkie muffinki o jej smaku.
Sk³adniki (na 25 muffinek):
Na polewê:
Ciasto:
Miêkkie mas³o utrzeæ na puch, dodawaæ po jednym jajku i 1/4 szklanki cukru. Kiedy masa bêdzie jednolita, bez grudek, dodawaæ po trochu m±kê pszenn±, nastêpnie skrobiê, proszek do pieczenia i kakao. Na koñcu wmieszaæ kawa³ki czekolady.
Gdy po³owa ciasta bêdzie ju¿ na³o¿ona do foremek, do pozosta³ej czê¶ci wsypaæ ³y¿eczkê kawy rozpuszczalnej i wymieszaæ. Nak³adaæ do kolejnych foremek ciasto kawowe. Piec 15-20 min. w 180ºC.
Polewa:
Wszystkie sk³adniki w³o¿yæ i rozpuszczaæ na ¶rednim ogniu a¿ do po³±czenia. Nie gotowaæ! Przestudziæ i poczekaæ a¿ zgêstnieje. Polaæ ni± muffinki i posypaæ wiórkami z bia³ej czekolady.
Smacznego ;)!
pi±tek, 18 wrze¶nia 2009
Zrywane w po¶piechu, po to, ¿eby do ¶niadania dorzuciæ co¶ zdrowego, Zatopione w dro¿d¿owym z bia³ym lukrem, Pachn±ce s³odkim pocz±tkiem jesieni. ¦liwki.
Ciasto ze ¶liwkami
Sk³adniki:
Na dnie formy u³o¿yæ owoce. Ciasto przelaæ (jest do¶æ gêste) do formy (25x30cm) wy³o¿onej papierem do pieczenia. Piec 30-40 min. w 180ºC. Mo¿na posypaæ cukrem pudrem. Smacznego ;)!
poniedzia³ek, 14 wrze¶nia 2009
Mo¿e nie uwierzycie, ale jest pewien ogród, w którym wci±¿ rosn± truskawki. To mój ogród. Ma³e, krwi¶cie czerwone i pachn±ce, takie jakich nie dostanie siê na ¿adnym targu. Przesi±kniête ch³odn± nut± jesiennego powietrza ukrywaj± siê miêdzy li¶æmi i pod skacz±cymi kroplami szarego deszczu. Jak ja lubiê ten jesienny deszcz! Bo choæ jest szary, monotonny i na pozór nieprzyjemny, niesie za sob± zmiany. Zmiany, które zauwa¿y³am ju¿ dawno. Podczas porannej toalety wschodz±ce s³oñce ¶wieci mi prosto w lustro, odbijaj±c siê z³otym pier¶cieniem na przeciwnej ¶cianie. A dzi¶, id±c do sklepu, znalaz³am pierwszego kasztana tej jesieni. W swoim zielonym, k³uj±cym pancerzu prawie wturla³ mi siê pod letnie jeszcze buty. Jego los, tak jak dwóch kasztanich pobratymców, by³ przes±dzony. Zabiorê go ze sob±! Bo chcê jeszcze d³ugo czuæ tê pierwsz± jesieñ - nie z³ot±, a mokr±. Tak± te¿ lubiê. Teraz, zrywaj±c truskawki i poziomki, je¿yny i winogrona, nie powracam my¶lami do lata, tylko wybiegam na spotkanie z zim±. Jaka ona bêdzie tego roku? O której godzinie za¶wieci pierwsza gwiazdka? Niewa¿ne, my¶lê. Wrzucam zebrane w³a¶nie owoce do sernika i zamykam oczy, u¶miechaj±c siê. Bo wiem, ¿e ka¿dy dzieñ jest lepszy od poprzedniego.
Sernik z bia³± czekolad± i marsem Czyli mój pierwszy raz w Weekendowej Cukierni. Doda³am drug± warstwê i z braku malin, u¿y³am innych owoców. I nie zawiod³am siê :). Sernik wygl±da jak zrobiony z puszystej chmurki i rozp³ywa siê przy ka¿dym kêsie. Tego w³a¶nie od nieg o oczekiwa³am. Jest cudny :).
I warstwa:
II warstwa:
I warstwa: Czekoladê rozpu¶ciæ w k±pieli wodnej. Tortownicê (u mnie o przek±tnej 26 cm) wy³o¿yæ foli± aluminiow±.
II warstwa (robiona po zastygniêciu pierwszej): 200g batoników rozpu¶ciæ w k±pieli wodnej. Zmiksowaæ razem serek, ¶mietanê i cukier. Nastêpnie stopniowo, ca³y czas miksuj±c, wlewaæ masê z roztopionych batoników. Ucieraæ a¿ do po³±czenia siê sk³adników. Masê wylaæ na zastygniêt± pierwsz± warstwê sernika. Udekorowaæ pociêtymi na kawa³ki batonikami. Smacznego ;)!
wtorek, 08 wrze¶nia 2009
Wsta³am o poranku. Ogromna tarcza blado-pomarañczowego s³oñca o¶wietla³a mój pokój, przedzieraj±c siê przez parê milimetrów szk³a w oknie. Obudzi³am siê 3 minuty przed zadzwonieniem budzika. Id±c chodnikiem i zawadzaj±c nogami o pierwsze tej prawie-jesieni ¿ó³tobr±zowe li¶cie, wpad³am na parê pomys³ów. Jednym z nich by³a chêæ zatrzymania wielkiego pomarañczowego s³oñca, które grza³o mi w plecy i wyrywa³o z g³êbokiego snu. Zupe³nie jak w lipcu. Gdyby siê tylko da³o, zamknê³abym je w naj³adniejsze s³oiczki, jakie mam w domu i ustawi³a w widocznym miejscu, najlepiej w jadalni, nad sto³em. Wtedy przez ca³± zimê i pó³ jesieni (pierwsze pó³ jest do¶æ s³oneczne), nie wygl±da³abym z przestrachem na powity ca³unem ciemno¶ci ¶wiat za oknem, tylko z u¶miechem, wpatrywa³abym siê w moje ma³e s³oñce. Drugi pomys³ by³ bardziej realny, choæ jednocze¶nie nierealny. Marzy³am o tym, aby jakim¶ tajemniczym sposobem zwiêkszyæ mój czas. Czas wolny. Bo ostatnio nie wiele go mam, a prawde mówi±c, to nie mam wcale. Nie mogê sobie pozwoliæ na takie czynno¶ci jak wpatrywanie siê w gwiazdy, uganianie za motylami i szeroko pojêt± beztroskê. Trzecim pomys³em by³o za to co¶ bardziej przyziemnego. Marzy³ mi siê kosz gruszek. Nie siatka gruszek, nawet nie worek, to musia³ byæ w³a¶nie kosz. Bo to tak ³adnie brzmi, niby ze sob± koliduje, a jednak wspó³gra. Zupe³nie jak wstawanie o poranku. Nikomu siê nie chce, ale kiedy ju¿ to zrobi, wystarczy tylko, ¿e spojrzy na s³oñce, a ju¿ wszelki trud zostanie wynagrodzony. ¯adnego planu nie uda³o mi siê spe³niæ. Piêkne s³oiczki smêtnie stoj±, czekaj±c na coraz to mniejsze promyki s³oñca, czas ucieka jakby siê bawi³ w berka, a zamiast kosza gruszek mam siatkê gruszek. I tabliczkê czekolady. No i przyznam siê jeszcze do czego¶. Te smêtne s³oiczki wcale nie s± takie smêtne. Bo wype³ni³y siê s³oñcem zaklêtym w cytrynie. Bo czy cytrynowy d¿em nie pasuje do gruszek i czekolady? Ciasto gruszkowo - czekoladowe
Sk³adniki:
Na wierzch:
Gruszki umyæ i obraæ. Miêkkie mas³o utrzeæ na puch, dodawaæ po jednym jajku i 1/4 szklanki cukru. Kiedy masa bêdzie jednolita, bez grudek, dodawaæ po trochu m±kê, nastêpnie skrobiê, proszek do pieczenia i kakao. Na koñcu wmieszaæ kawa³ki czekolady.
Na dno formy pouk³adaæ gruszki i zalaæ czekoladowym ciastem. Piec 35-50 min. w 180ºC. Po wyjêciu z piekarnika odwróciæ na drug± stronê (lub poczeka¿ jakie¶ pó³ godziny a¿ sklê¶nie). Czekaj±c a¿ nieco przestygnie, rozpu¶ciæ pó³ tabliczki czekolady ze szklank± mleka. Na wpó³ ostudzone ciasto posmarowaæ d¿emem i polaæ polew± czekoladow±. Smacznego ;)! |